środa, 12 maja 2021

Siła autosugestii


 

Hej.

W piątek miałam totalne załamanie psychiczne. Od rana płakałam. Płakałam jedząc II śniadanie, płakałam jadąc na terapię, płakałam na terapii, płakałam po terapii. W sobotę dostałam okres. Możliwe, że ten płacz był wywołany przez hormony. Co nie zmienia faktu, że znaczenie gorzej psychicznie czułam się od środy, a w niedzielę i poniedziałek rano też nie było kolorowo. Miałam wręcz dość siebie i gdybym mogła to nie przebywałabym ze sobą w jednym pokoju. 

W poniedziałek stwierdziłam, że spróbuję sama oszukać swój mózg, że wszystko jest ok i po prostu zmusiłam się do normalnego funkcjonowania - zrobiłam listę rzeczy do zrobienia na ten dzień, miałam zajęcia, trochę sprzątałam, pograłam na pianinie i jakoś to tak leci na w miarę dobrym vibie do tej pory. Co nie zmienia faktu, że sama się przeraziłam tym, że można się tak źle czuć psychicznie. Na poważnie rozważam pójście do psychiatry. Nie chcę łykać kolejnych leków, ale może się to okazać konieczne, jeśli mam sama siebie znosić. 

Co tu dużo mówić o diecie. W sobotę byłam tak osłabiona (najpierw przez ból, potem przez dużą dawkę ketonalu), że nie było opcji, żebym stała przy garach. Dlatego zamówiłam dużą pizzę, którą jadłam jako 2 posiłki - obiad i kolację (co jest progresem, bo przy napadach mogłam zjeść całą na raz i doprawić słoikiem nutelli i jeszcze kilkoma rzeczami). Nie żałuję jakoś mega. Miałam do wyboru zamówić jedzenie i brać leki, albo głodować cały dzień i nie brać leków, bo na pusty żołądek ich nie mogę wziąć. Jedynie co, to jak zważyłam się wczoraj waga była dokładnie taka sama, jak tydzień temu. Ale trudno, to też mogła być zatrzymana woda. Wyjebane. Nie ważę się już do kolejnej konsultacji u dietetyka. 

Nie będę się rozgadywać, bo jestem w plecy z masą rzeczy na studia itd., a na weekend chcę pojechać do Krakowa do mojej przyjaciółki, więc mniej gadania, więcej roboty. Lecę jeszcze zrobić jakiś trening. Jutro do Was zerknę. 

Trzymajcie się ♥

Tenshi Kaosu

 



niedziela, 2 maja 2021

Drobnymi krokami do celu!


 

 

Hej!

Nie pisałam znów jakiś czas, bo miałam małe zapierdololo. Na studiach kilka kolosów i do tego dwa spore projekty do ogarnięcia, oprócz tego mocno skupiłam się na diecie, żeby dokładnie odważać produkty, pilnować pór posiłków, do tego częstsze spacery i tak jakoś zajmowało mi to sporo czasu. Nie raz wieczorem chciałam nawet napisać, czy zerknąć do Was, ale byłam tak padnięta, że odpuszczałam. 

Dziś prawie cały dzień spędziłam na nauce i wykonywaniu kolejnych punktów do projektu z hodowli owiec, bo postanowiłam sobie, że poniedziałek będzie dniem wolnym od nauki (dlatego dziś musiałam nad tym przysiedzieć). Jutro za to kończę porządki (wczoraj ogarnęłam łazienkę i swój pokój, a B. kuchnię, więc został mi tylko salon i podłogi), przejrzę i ogarnę rzeczy w dużej wspólnej szafie, ale poza tym chcę ten dzień spędzić na błogim lenistwie i zadbaniu o siebie. Na pewno pogram na pianinie, pouczę się rosyjskiego (nie pod kątem studiów, tylko tak dla siebie, bo bardzo mi się podoba ten język), przeczytam Wasze blogi, może zrobię sobie jakąś koszulkę. Zobaczę też jaka będzie pogoda, bo jeśli nie będzie padać to chciałabym iść na taki mega długi spacer (z 15 km), ale jeśli będzie padać to zrobię jakiś trening w domu. A wieczorem urządzę sobie domowe spa. Trzeba o siebie zadbać, więc ogolę nogi, zrobię sobie peeling ciała, maseczkę na twarz, wybalsamuję całe ciało, może też pomaluję paznokcie. A wieczorem obejrzę sobie jakiś film :)

Przy okazji chciałam się pochwalić pierwszymi rezultatami diety. Pierwszą wizytę u dietetyczki miałam 8.04 i ważyłam wtedy 92,5 kg, z czego ok. 44 kg to tłuszcz. Tydzień później dostałam od niej pierwszy jadłospis i rozpoczęłam go w poniedziałek 19.04, a w środę 28.04 byłam na konsultacji. Omówiłyśmy ogólnie jak mi się podoba dieta, jak się na niej czuję itd. Największym sukcesem dla mnie jest to, że od rozpoczęcia diety nie miałam ani jednego napadu :D Niestety nie mam regularnych godzin posiłków, bo o różnych godzinach się budzę w ciągu tygodnia, ale pilnuję tego, żeby przerwa między posiłkami wynosiła 3 - 4 godziny. Do tego więcej spaceruję, nawet próbowałam parę razy biegać. Na koniec konsultacji znów miałam analizę składu ciała i mierzenie. Jak w tytule, postępy nie są ogromne, ale są! Z resztą w ciągu tygodnia nie przytyłam 30 kg, to i ich w ciągu tygodnia nie zrzucę. Do rzeczy! Waga pokazała 90,2 kg, a masa tłuszczowa spadła o 3 kg (niestety trochę wody mi się w organizmie zatrzymało, co podniosło ogólną wagę ciała, ale babeczka powiedziała, że to normalne na początku diety u osób z IO, więc mam się tym nie przejmować). Dodatkowo niektóre obwodu mi spadły - z cycków ubyło 3 cm, tak samo z talii i brzucha, a z ud 2 cm. Jestem bardzo zadowolona i dodało mi to trochę skrzydeł! 🦋

Na dziś to tyle, bo przez cały dzień spędzony przed komputerem mam już dość, dlatego może zrobię jakiś krótki trening (nie byłam dziś na spacerze, bo cały dzień lało), zjem kolację, wykąpię się i poczytam chwilę książkę, a potem do spania. Obiecuję, że jutro do Was zajrzę :*

Tenshi Kaosu