Hej.
Mam dobre i złe wieści.
Dobre:
Byłam od zeszłej niedzieli do wczoraj u mojej cioci. Było super, pogadałyśmy, pomogłam jej pozałatwiać pewne sprawy, byłyśmy w kinie (i wzięłyśmy babcię, żeby się uspołeczniała). Poza tym prawie cały czas przestrzegałam diety. Jedynie wczoraj jak byłyśmy na mieście to weszłyśmy na obiad do restauracji i tam skusiłam się na naleśnika zapiekanego z serem, pieczarkami i pikantnym sosem (I regret nothing!!!), a potem wpadł deser - szarlotka na ciepło z gałką lodów i garścią malin oraz Irish coffee. Ale to taki jeden grzeszek :P Chodziłyśmy też z ciocią na spacerki wieczorami. Dzięki temu waga dziś rano pokazała 90,5 kg. Może do niedzielnego wyjazdu na obóz uda się zobaczyć 8 z przodu (i oby to było na stałe, mam dość 9 z przodu...).
Złe:
W piątek przed wyjazdem do cioci byłam u okulistki. Z moimi oczami jest bardzo źle. Na prawym oku powróciła mi wada z dzieciństwa - mocne niedowidzenie. Bez okularów miałam problem z przeczytaniem 2 i 3 rzędu liter od góry... Dodatkowo przez zdalne na lewym oku mam skurcz akomodacyjny. Okulistka sama załamała ręce i powiedziała, że musi się zastanowić i skonsultować, co dalej ze mną robić. Dlatego dziś jadę do niej jeszcze raz na badanie i dostanę wyrok. Najprawdopodobniej będę musiała w okularach wymienić szkła na mocniejsze, a żeby prawe oko się poprawiło to będę musiała drugie zasłaniać na min. 2 godziny codziennie. Matka w tym wszystkim nie pomaga, bo non stop słyszę pretensje, że "za dużo siedzę przed komputerem". Ona chyba myśli, że ja nic innego nie robię tylko od rana do nocy gram w gry. Wkurwia mnie tym, bo to nie moja wina, że od 1,5 roku studia były zdalne i musiałam dziennie siedzieć przed laptopem po średnio 12 godzin... Poza tym wczoraj palnęła "jak tylko wstajesz to od razu komputer włączasz". I nic nie pomaga tłumaczenie, że ja po prostu nie lubię ciszy i musi mi non stop coś grać. W trakcie wakacji często mój dzień wygląda tak, że włączam na laptopie muzykę, a w trakcie sobie sprzątam, czytam, układam puzzle, bawię się z kotem, segreguję rzeczy, a dopiero wieczorem np. obejrzę odcinek serialu i idę spać. No ale przecież komputer cały dzień włączony to oczywiście z własnej woli niszczę sobie oczy, nie?...
Nie rozpisuję się bardziej, bo muszę dziś zrobić masę rzeczy. Mam w chuj rzeczy do ogarnięcia do wyjazdu na ten obóz, a od jutra są dni otwarte w szkole tańca, którą otwierają moje koleżanki i chciałabym też tam być.
Trzymajcie kciuki za dzisiejszą diagnozę...
Tenshi Kaosu