poniedziałek, 4 lipca 2022

When I'm Gone

 


 

Hej.

Nie wiem nawet kiedy minął ten miesiąc od ostatniego wpisu. No dużo się działo...

Zakończyłam semestr. Niby oficjalnie wszystkich ocen jeszcze nie ma, ale z tych egzaminów, których nie byłam pewna, już mam ocenki, więc reszta to tylko formalność. Udało mi się też wyrobić przed końcem czerwca z praktykami w zoo. Teraz muszę tylko uzupełnić dzienniczek i podjechać do dyrektora, żeby wystawił mi opinię. 

Nie miałam jakoś dużo zmian w pracy przez praktyki, ale jak tylko się dało to jednak wyrabiałam godzinki. Poza tym trochę próbowałam podziałać w Oriflame, ale niestety przez nawał obowiązków i "zdarzenie losowe" nie udało mi się za dużo zdziałać w tym katalogu... A wielka szkoda, bo zaczęły się kwalifikacje na przyszłoroczny Szczyt Przedsiębiorczości w Turcji i chciałam już "nabić sobie punkty", póki pierwsze cele są dość proste. Na szczęście to nie tak, że od razu jestem skreślona, ale po prostu będzie mi ciutkę trudniej zacząć kwalifikacje od przyszłego katalogu. Ale bardzo bym chciała awansować i wyjechać na ten Szczyt, więc wizualizuję sobie sukces i będę zapierdalać od przyszłego katalogu jak szalona xD

Wspomnianym "zdarzeniem losowym" jest choroba. Już w piątek 24.06 nie czułam się najlepiej. Rano miałam praktyki, a wieczorem jechałam na 3 godzinki do pracy, żeby zamienić koleżankę. Czułam wieczorem takie drapanie w gardle, jak przy anginie. W sobotę było dużo gorzej i choć miałam iść do pracy, to udało się znaleźć zastępstwo i praktycznie cały dzień przeleżałam w łóżku z gorączką. W niedzielę doszedł do tego straszny katar, ale musiałam iść na praktyki. W poniedziałek znów praktyki i do objawów dołączył suchy kaszel. We wtorek znów praktyki i zaczęłam bardzo chrypieć. W środę ostatni raz byłam na praktykach (i na szczęście nie cały dzień, ale tylko 4 godziny), ale mój stan, zamiast się polepszać, jeszcze się pogorszył i zaczęłam tracić głos. Zaraz po zakończeniu praktyk podjechałam jeszcze na wydział z papierami, a potem prosto do domu i stwierdziłam, że chyba jednak domowymi sposobami się nie wyleczę, więc zadzwoniłam do lekarza i okazało się, że ktoś im "wypadł" z kalendarza, więc udało mi się jeszcze w ten dzień dostać na wizytę. I tak jak się spodziewałam - angina (jak to pani doktor stwierdziła "No, widzę, że paciorkowce się bardzo ładnie u pani zadomowiły" 🙃). Dostałam antybiotyk, tabletki na gardło, tabletki na zatoki i probiotyk. Ale mimo to głosu nie miałam przez prawie 4 dni. Wczoraj już zaczął wracać, dziś jest dużo lepiej, bo mogę mówić, ale słychać, że to jeszcze nie jest w pełni zdrowy głos.

Miałam w planach w tym tygodniu być na pasiece, na drugiej części praktyk, a w przyszłym tygodniu już iść do pracy, żeby w wakacje wyrobić sobie dużo godzin i odłożyć trochę kasy. Przez chorobę musiałam niestety zmienić plany i na pasiekę pojadę pod koniec tego tygodnia, albo na początku następnego, a do pracy pójdę na 2 ostatnie tygodnie lipca. No cóż, mówi się trudno. 

W piątek dostałam jeszcze okres, więc przy osłabieniu chorobowym i zachciankach okresowych poddałam się totalnie z dietą. Znów wjechały pizze, Maki, smażony ser z frytkami, chipsy, słodycze i ogrom słodzonych napoi. I tym sposobem witam nową najwyższą wagę - 105,6 kg... 

Dostałam też dobrą informację - wracamy od września z musicalem na deski! Bardzo się już za tym stęskniłam, ale tu się pojawia drobny problem... Mam 2 miesiące, żeby schudnąć najwięcej jak się da. I tu już nawet nie chodzi o to, że ekipa sceniczna mnie zobaczy po jakimś czasie i olaboga znów przytyłam, ale jeśli nie schudnę, to po prostu nie wejdę w kostiumy... Także muszę skończyć z wymówkami. Spróbuję sobie wcześniej przygotowywać plan posiłków na tydzień i się go trzymać. Poza tym, jak wyzdrowieję, to chyba czas wrócić do śpiewu i ćwiczeń wokalnych, żeby nie było siary na występie, bo mam tam dość sporo solówek ;) (dla tych, co nie wiedzą - gram główną rolę, więc jestem na scenie bez przerwy, sporo tam tańczę i śpiewam solo). Swoją drogą na YT dostępny jest zwiastun tego musicalu, więc jeśli chciałybyście zobaczyć zajawkę to mogę tu ją wstawić przy następnym poście :)

Jak też wspomniałam, w wakacje muszę napisać całą, albo chociaż większą część, inżynierki. I zarabiać pieniądze. I schudnąć. I zrobić dokładne porządki w mieszkaniu. I skończyć kurs copywritingu. I rozwijać swój biznes w Oriflame. No generalnie, jakie wakacje? xD Zapowiada się dość pracowicie. Dziś jeszcze na spokojnie, bo mój organizm jest osłabiony przez chorobę. Porobię sobie listy, uzupełnię kalendarz, coś już posprzątam, a wieczorem pójdę na długi spacer (w ramach treningu). Zobaczę, ile mi zejdzie na wszystkim. A jak tylko będzie chwila to spróbuję opracować ankietę do inżynierki. 

No i koniecznie muszę zrobić plan finansowy, bo w czerwcu wysrałam się kompletnie z kasy... Coś mi mówi, że nie uda mi się wypełnić postanowienia noworocznego, żeby do końca roku zaoszczędzić 15 tysięcy, ale jeśli zacisnę pasa, to myślę, że 10 jestem w stanie odłożyć. Kwestia tego, że dużo wydaję na pierdoły i niepotrzebne obżeranie się. 

Jakiś długi mi wyszedł ten post, ale tak to jest, jak się pisze raz na miesiąc xD Lecę ogarniać swoje życie :)

Tenshi Kaosu

 

3 komentarze:

  1. Te przekąski to serio zaszalałaś.. Koniecznie wrzuć zwiastun!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja totalnie nie umiem oszczędzać! Ale mam w planach kupić skarbonkę, która jest nieotwierana. To chyba jedyny sposób żebym odłożyła cokolwiek

    OdpowiedzUsuń
  3. Współczuję choroby :(
    Co do oszczędzania... ech, u mnie jest masakra w tym temacie. Sukcesem jest to jak nie pożyczę od kogoś w jakimś miesiącu.

    OdpowiedzUsuń