sobota, 19 lutego 2022

Plan się rypnął, ale ładuję manę na nowego spella!

 


Hej.

Nie wiem, skąd w tytule przyszło mi do głowy, żeby wstawić te gamerskie metafory, ale jakoś mi się podoba xD Dla tych, którzy nie grają w gry tłumaczę - zbieram się w sobie, dostałam nową motywację, żeby dalej walczyć, być może bardziej efektywnie. 

Co się rypnęło?

Pisałam ostatnio, że jak przyjadę do cioci to będziemy razem się zdrowo odżywiać, chodzić codziennie na spacery, a ja poza tym będę jeździć na rowerku stacjonarnym po 30 minut dziennie. Przyjechałam do cioci w poniedziałek wieczorem, a wcześniej tego dnia dostałam okres. Dlatego nie było spaceru, a rowerka tym bardziej. Niestety czym jestem starsza, tym gorzej znoszę okres i we wtorek dalej umierałam. W środę udało się wyjść na spacer i wsiadłam na 20 minut na rower (więcej nie dałam rady, okazało się, że przeceniłam swoją kondycję). W czwartek byłyśmy na mieście na zakupach, więc tam się chociaż trochę nadreptałyśmy (ale zakupy okupione były łzami, bo z 11 par spodni zmieściłam się tylko w jedne i jak się okazało - ciążowe 🙃; koniec końców wróciłam do domu z pustymi rękoma). Wczoraj i dzisiaj byłyśmy na spacerze, ale na rowerek więcej nie wsiadłam. Z dietą nie najlepiej. Pilnowałam w miarę pór posiłków i ich jakości, ale poza nimi wpadały prawie codziennie lody, które z ciocią kochamy nad życie...

Z pozytywów to chociaż spędziłam przez ten tydzień trochę czasu z ciocią, wujkiem i babcią. Poza tym wzięłam się za kurs copywritingu. Przerobiłam 4 moduły, ale zostały mi jeszcze 2 zadania domowe do zrobienia, zanim polecę dalej. Wkręcam się znów do Oriflame (miałam spory zastój przez zjebany styczeń, praktyki, sesje i inne chuje muje dzikie węże), nadrabiam szkolenia i umówiłam się nawet na poniedziałek na spotkanie prospektingowe online z panią dyrektor. Niestety dalej nie zajrzałam nawet do materiałów od promotorki i nie jestem nawet krok bliżej do wyboru tematu pracy inżynierskiej. Pocieszam się, że teoretycznie został mi jeszcze tydzień ferii, więc może uda mi się jeszcze zmotywować do tego. Z drugiej strony od wtorku do niedzieli będę pracować w knajpie (6 "dwunastek" z rzędu...). 

Co z tą motywacją?

Zbieram w sobie tyle motywacji do odchudzania, aktywności fizycznej, produktywności i lepszego zarządzania czasem, ile tylko mogę. Dalej jestem w trybie "zapierdalacza" i z jednej strony to dobrze, ale z drugiej zawsze wtedy mam milion pomysłów i chciałabym zrealizować je wszystkie, co jak wiemy, jest fizycznie niemożliwe. Usłyszałam kiedyś takie mądre zdanie: "Można mieć wszystko, ale nie wszystko naraz". Ale jak to przetłumaczyć mojemu durnemu mózgowi? Wyliczyć Wam do czego mnie aktualnie namawia?

Weź się porządnie za odchudzanie. Wróć do diety od dietetyczki i pilnuj pór posiłków. Zero oszukiwania, zero napadów, zero kupowania gotowców i zamawiania dostaw. Do tego obudź w sobie tę fitnesiarę z liceum. Ćwicz, tańcz, biegaj, zapisz się na akrobatykę, a w wolnych chwilach chodź ile się da!

Przejrzyj materiały od promotorki i znajdź w końcu ten temat pracy. Przecież musisz zacząć szukać materiałów, może przeprowadzić jakieś badania. A potem to wszystko opisać. Bierz się do roboty!

Masz cel, żeby zaoszczędzić, nie? A jednocześnie chciałabyś jeszcze w tym roku kupić kilka rzeczy (a przypomnę Ci, że np. VR do tanich nie należy). Więc potrzeba Ci jak najwięcej kasy. Absolutnie nie proś rodziców! Na boga, masz w tym roku 25 lat, więc może warto by się było zacząć samej utrzymywać, nie sądzisz? Co więc trzeba zrobić? ZARABIAĆ! Bierz więcej zmian w knajpie. Ciśnij z Oriflame, to może w końcu awansujesz i dodatkowo zarobisz. Na co czekasz z tym kursem copywritingu? Przecież wiesz, że dzięki temu to dopiero można zarobić!

Co z Twoimi pasjami? Teatr, pianino, taniec, języki - czy to już nic dla Ciebie nie znaczy? Oczywiście, że znaczy! Ponoć tym żyjesz. To zrób coś w tym kierunku! Pamiętasz, jak kiedyś myślałaś o kursie instruktora teatralnego? Może warto do tego wrócić? A pianino i wokal? Te zajawki, żeby nagrywać covery? Czemu do cholery tego nie robisz?! Taniec Ci się tak podobał, to czemu nie zapiszesz się znów do szkoły tańca? Przecież wtedy byś spalała kalorie i uczyła się tańczyć (i może w końcu byś się nauczyła, co nie, niezdarna klucho?). Tak wielce myślisz o wyjeździe z tego kraju to czemu do tej pory umiesz tylko angielski i trochę rosyjskiego? Poza tym tak chciałaś się uczyć jeszcze japońskiego i innych języków...

A co z "próbowaniem nowości"? Założyłaś konto na Twitchu i zrobiłaś póki co jednego lichego streama. A to nagrywanie podcastów? Przecież chcesz tego, mogłabyś się porządnie wygadać. 

Że o książkowym wyzwaniu nie wspomnę...

I tak w kółko... I dla jasności - to nie wszystko, co słyszę codziennie w swojej głowie. Jest tego jeszcze trochę, ale to takie najczęściej pojawiające się tematy. 

I jak tu żyć? 


Tenshi Kaosu

 

3 komentarze:

  1. Ilustracja świetnie pasuje do posta ;)
    Masz terminarz? Dzięki takiemu zeszytowi (to nie musi być kupiony, możesz po prostu zrobić go sobie sama w zeszycie) można łatwo zastosować metodę małych kroków, a Tobie wyraźnie jest to potrzebne :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wiesz to wszystko kwestia samooceny, podleczenia psychiki i ogromnej samodyscypliny. Wiem po sobie, też nie wiem,czy się uda, ale daje sobie te szansę

    OdpowiedzUsuń
  3. Współczuję tej gonitwy myśli, ale nie mam na to żadnej mądrej rady :(

    OdpowiedzUsuń