poniedziałek, 26 czerwca 2023

Błagam, nie śmiejcie się ze mnie!

 Hejka.

Wowow! Tenshi odzywa się częściej niż raz na miesiąc - nieprawdopodobne! XD

Najpierw pozwolę sobie odnieść się do Waszych komentarzy. Przede wszystkim dziękuję za wszystkie rady, bo bardzo doceniam, że chcecie mi pomóc ♥ 

Kocie Mahometa, przy aktualnym trybie życia moje zapierdalanie to i tak małe kroczki. Mam masę rzeczy do ogarnięcia, ale jak to mówi moja kochana ciocia "roboty jeszcze nikt nie przerobił". Wiadomo, że jak skończysz coś robić, to zaraz znajdzie się następna rzecz do ogarnięcia. Moja aktualna lista rzeczy, które chcę zrobić jak najszybciej wydaje się nie mieć końca, ale mam świadomość tego, że pewne z tych zadań mogę bez większego problemu odłożyć na później. Skupiam się na tym, co ma najszybszy deadline i jest najpilniejsze, a jak starczy czasu to wtedy biorę się za mniej pilne rzeczy. 

Panno A, do części Twoich rad już się stosuję :) Zamówiona ostatnio pizza została mi postawiona przez współlokatora, a obiad na mieście w piątek niestety był koniecznością (zaspałam rano, więc nie zdążyłam nic nawet wziąć ze sobą do jedzenia, ten obiad o 17:00 był pierwszym posiłkiem w ciągu dnia, a poza tym musiałam wracać na 19:00 na ten koncert w pracy, więc gdybym wracała do domu to nie zdążyłabym nawet nic ugotować, bo zaraz musiałabym jechać z powrotem). Natomiast Żabki już omijam szerokim łukiem. Gdy potrzebuję coś dokupić np. mleko to albo wstępuję do Lidla zaraz po pracy, albo wieczorem wybieram się na krótki spacer do Biedronki, bo w marketach jest jednak taniej niż w Żabce. Wczorajszy energetyk był z Żabki, ale odebrany za żappsy, żeby nie wydawać kasy. Od miesiąca mniej więcej robię też tak, że idę na większe zakupy spożywcze do marketu dopiero jak już naprawdę nic nie mam w lodówce. Z planowaniem jedzenia na cały tydzień niestety mam problem, bo już kiedyś próbowałam i niestety tak nie potrafię. Podziwiam Cię za meal prepy, które robisz, ale ja bym prędzej dostała kurwicy niż nagotowała na kilka dni w przód (szczerze nienawidzę gotować i jak już kiedyś będę zarabiać grube miliony to na pewno będę miała dietę pudełkową) :) 


Jak minął dzisiejszy dzień?

Z rana praca, a po powrocie kończyłam projekt i niestety zeszło mi na tym dłużej niż sądziłam, więc w zasadzie zdążyłam tylko na szybko przygotować jedzenie na jutro do pracy, zrobić wieczorną pielęgnację, skończę pisać posta i lecę spać. Jedzeniowo:

ś: 3x mała kromka pieczywa żytniego z lnem, guacamole, kiełki rzodkiewki, pół pomidora, kawa posłodzona erytrytolem

IIś: SuperShake

o: ryż z warzywami i tofu po chińsku

k: zupa grzybowa, herbata z miodem

 

A teraz, nawiązując do tytułu, chciałam krótko opisać moje małe marzenie. Tylko (jak w tytule) prosze się nie śmiać...

Marzy mi się, żeby być influencerką. Nie wiem czemu. Może dlatego, że aktorstwo mi nie wyszło? Może dlatego, że wydaje mi się to fajna praca, która daje nieskończone możliwości? A może dlatego, że w aktualnej sytuacji finansowej, gdyby się udało to ze współprac mogłabym spokojnie zarobić na spłatę długów, opłatę studiów i jeszcze zaoszczędzić na przyszłość? Od dłuższego czasu chodzi mi po głowie, żeby "zaistnieć" na Instagramie contentem o odchudzaniu. Rozważałam, czy nie pokazywać codziennych zmagań z odżywianiem, treningami itd. No i oczywiście co jakiś czas pokazywać porównania w stylu "od tego startowałam, na razie jest taki progres, a chcę, żeby było jeszcze lepiej". Od dobrej koleżanki (która umie w Instagrama bardziej ode mnie) usłyszałam, że to dobry pomysł, bo ludzie lubią obserwować proces. Ale jak rozmawiałam o tym z B. (współlokator) to powiedział, że przy tym, ile razy poległam wcześniej może się to nie udać i tylko najem się wstydu. Poza tym, jaką mam gwarancję, że takie coś serio zainteresuje ludzi i uda mi się wybić? 

Co o tym sądzicie?


Na zakończenie, abstrahując od wcześniejszego tematu, widziałam, że ostatnio kilka z Was pokazywało u siebie różne kosmetyczne polecajki i pomyślałam, że ja też chcę Wam kilka moich ulubieńców polecić :) Nie wrzucę wszystkich na raz, ale będę Wam dawkować ;P

Polecajka nr 1: mgiełka do twarzy Waunt. Jest idealna na upały! Delikatnie chłodzi i tonizuje twarz, nie szczypie w oczy, nie rozmazuje makijażu. A do tego pachnie bosko! ♥


Dobra, lecę spać. 1:00 w nocy, a ja się kładę mając świadomość wstawania o 5:30... No cóż. Legenda głosi, że jeszcze kiedyś będę chodzić spać o ludzkich godzinach...

Ściskam ♥

Tenshi Kaosu

4 komentarze:

  1. Wiesz, nie wyśmiewam, sama chciałam kiedyś być modelką, wagowo stykało, miałam BMI 17, ale wzrostu brakło do high fashion (mam tylko 170cm) i skóra problemowa, a do fotomodelingu nie mam twarzy, ale marzenie było. :) Musze Ci jednak szczerze powiedzieć, że nie mam zbytnio poważania dla influencerow, z kilku powodów. Po pierwsze, ich praca nic nie wnosi, w niczym nikomu nie pomaga, nic nie wytwarzają oprócz nowych potrzeb finansowych w społeczeństwie a poza tym niektórzy są skrajnie odklejeni i mieszają ludziom w głowach. Niestety ludzie chłoną całokształt, rzadko zastanawiajac się,kogo warto oglądać. Po drugie, bardzo często namawiają ludzi do kupowania różnego szitu, niesprawdzonego, nie wiadomo czy zdrowego, byle zarobić. Po trzecie, sama zwróciłaś uwagę, że można się ośmieszyć. Chcesz przykładu, to luknij na youtube na Amberlynn Reid. Ludzie ją oglądają, żeby wykpic i powyzywać, jaka jest bezwolna i jak mogła się tak zapuścić. Nie wiem czy to jest warte ryzyka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się w 100% Też nie mam szacunku dla Influ - wszystko powiedzą, żeby tylko zarobić. Dziwię się, że jeszcze ludzie nie przejrzeli na oczy i cały ten Influ biznes nie padł. Poza tym, do tego też trzeba mieć mocną psychikę, żeby zmierzyć się z komentarzami i opinią innych ludzi. Ale też myślę, że pomysł z instagramem, jeśli to miałoby być bardziej hobbystyczne albo, żeby mieć dodatkową motywację do zmiany to czemu nie. Czy znajdziesz odbiorców? Tego nie wiadomo dopóki nie spróbujesz.

      Usuń
  2. Ja sama bardzo bym chciała zaistnieć na instagramie, ale bardziej w tematyce książkowej, więc jednak coś innego. Wydaje mi się, że warto spróbować bo może akurat się uda. Faktycznie może być tak, że może ci się nie udać i przytyjesz, ale jak dla mnie takie konta są bardziej realistyczne, bo pokazują że cała droga chudnięcia wcale nie jest taka prosta i takie upadki są normalne, bo nie wszystko wychodzi nam za pierwszym razem. A wiadomo, że ludzie zawsze będą gadać. Więc jeśli faktycznie masz ochotę założyć takie konto to życzę Ci powodzenia ❤️

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja się nie śmieje, wręcz przeciwnie! Uważam, że warto próbować swoich sił. Jednak trzeba pamiętać, że nie od samego początku pojawią się współprace i pieniądze, trzeba jednak wytrwałości. Jeśli natomiast jesteś pewna, że chcesz spróbować, to na Twoim miejscu poświęciłabym jeden wieczór i wszystko zaplanowała. Myślę, że to najlepszy moment żeby zacząć, bo będziesz miała więcej wolnego czasu i dzienne światło do robienia zdjęć (czy tam filmików).
    Ja na Twoim miejscu bym się nie wahała! Marzenia się nie spełniają, marzenia się spełnia! :)

    OdpowiedzUsuń